jesteś drapieżnikiem
rozrywasz pazurami moją nieśmiałość
(i wstyd)
wzywasz do walki
stajesz naprzeciw i zadajesz cios
patrzysz na moją reakcję
pazury rozrywają kolejne warstwy moich sekretów
(i kłamstw)
z moich oczu nie lecą łzy
sama
z zaciekawieniem przyglądam się sobie
ostre zęby wbijają się w mięsień sercowy
hamuję łzy
odpuszczasz
stoisz z pyskiem umazanym moją krwią
a ja czuję ulgę
łapię oddech - tak dobrze jest żyć!
stoję naga z wnętrznościami na wierzchu
liżesz moje ciało
opatrujesz krwawe rany silnym uściskiem
i łagodnym spojrzeniem
rękę trącasz nosem
kolejna walka już niedługo
nie założę pancerza
żeby pazury lepiej wbiły się w moje lęki
wyrywając je jak chwasty
z duszy
zostawisz korzenie
bo nawet twoje pazury nie sięgną tak głęboko
rozpościeram skrzydła i wznoszę się
polując na robactwo w głowie
moje pazury stają się ostrzejsze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz