poniedziałek, 22 kwietnia 2019

#46

W zdradliwych nocnych godzinach

Chowam słowa pod poduszkę

Która nie pasuje do mojej głowy

Więc i słowa spod niej wychodzą


Odtrącam sen gdy przychodzi

Zatopiona w twoich oczach

Odgrywam kolejne scenariusze

Przerażona że się spełnią


Zmęczenie zamyka powieki

Wycisza myśli kradnie słowa

Znów budzę się w przerażeniu

I nie pamiętam czy to już tylko sen


Szukam w głowie melodii

Której jeszcze nie stworzono

Sięgam po to co znane

I udaje że śpię


W półśnie myślę o ćmach i Harrym Potterze

Śmieje się do siebie bo nie widzisz związku

A ja widzę swoje ciało ubrudzone symbolami

Mimo że istnieją tylko w mojej głowie


Odrzucam sen poraz kolejny

Zatapiam się w cudzych historiach

Szukam rzeczy nieistotnych

Zamiast szukać siebie


Przyduszam słowa kolejną poduszką

Ale musiałabym przycisnąć ją do ust

Może taka śmierć nie byłaby zła

Z jednym słowem zwisającym jak ślina


W końcu i tak odbija się po moim ciele

Od umysłu do serca zastyga w żołądku

Wychodzi łzami więc niech śliną wyjdzie

I tak usłyszą je tylko ściany


To nie ust należy pilnować

To dłonie są niebezpieczne

Palce stukające na przemian w ekran i czoło

W rytm uderzeń serca


To już prosta droga do ciebie

I nie tak daleka jak twierdzi mapa

Choć na siłę ją wydłużam

Zwlekam z wyciąganiem słów


Przecież pragnę być na odległość oddechu

Na szerokość jednego włosa

By dzieliły nas tylko własne atomy

Przy skórze pod skórą pod sercem


Bo w sercu się zagubię

I wtedy ty będziesz się martwił

A ja będę słuchać ptasiej pieśni

Po co 


Pod sercem może być równie dobrze

Nie gorzej na pewno

Gdzieś obok nie w centrum

Wsłuchując się w bicie


Ciesząc się z tego hałasu

Który nie daje żyć ale oznacza twoje życie

Nawet jeśli swojego się nie słyszy

I się o nim zapomina